Niebo nad Soul Society ukazywało swoje
najpiękniejsze oblicze. Słońce świeciło, oślepiając każdego kto śmiał spojrzeć
w górę. Nie było widać żadnej chmurki, która, wróżyła by zmianę takiego stanu
rzeczy. Było dziś wyjątkowo cicho. Wszyscy mieli dzień wolny. Nikomu nigdzie
się nie spieszyło. Był to dzień, gdzie każdy siedział, u siebie, popijając
herbatkę, lub też coś nieco mocniejszego. Tak samo było w oddziale 13. Na ganku
kapitana, siedziały trzy osoby, popijając napój i delektując się wspaniałą
pogodą. Szaro włosa dziewczyna opierała się o nogi kapitana 8 oddziału, za to
na jej nogach spoczywał gospodarz. Z boku wyglądało to przekomicznie, doprawdy
- Czy ty przypadkiem,
nie masz właśnie treningu z Aizenem?- spytał ciemnowłosy, uśmiechając się
zadziornie. Dziewczyna zaśmiała się jak mały kociak,
- Ej, no kto rozsądny w
taką pogodę robi trening?- spytała, nie przestając się śmiać
- On Cię kiedyś udusi
za te ucieczki- wtrącił szarowłosy. Spojrzał w górę i uśmiechnął się do siebie.
Nawet nie zauważył jak wyrosła, przez te wszystkie lata. Koło niego siedziała,
młoda kobieta, o krótkich szarych włosach. Świat obserwowała wielkimi
niebieskimi oczami. Nosiła strój bardzo podobny do stroju shinigami, tylko, że
w białych barwach. Nie była shinigami, pochodziła z rodziny chroniącej członków
Soul Society, ale nigdy nie utożsamiała się z Bogami Śmierci
- E tam jeszcze nigdy
mnie nie znalazł, a zawsze na następnych treningach, zapomina mnie ochrzaniać,
więc- nie skończyła, gdyż za jej placami
uformował się sporych wielkości cień, nie musiała się odwracać, aby wyczuć kto
tam stał
- Tym razem, mi nie
uciekniesz Yuki- mruknął ciemnowłosy mężczyzna w okularach
- Aizen- sama-
zachichotała nerwowo, wstając i odwracając się w jego kierunku. Spojrzała
ukradkiem na dwójkę kapitanów siedzących obok, z nadzieją, że wspomogą ją w tej
sytuacji. Lecz oni tylko oparli się o murek i z szerokim uśmiechem obserwowali
wydarzenie. Ta posłała im tylko mroczne spojrzenie i skupiła się na większym
problemie
- Więc, dam ci szanse
na to abyś się wytłumaczyła- zaczął powoli uśmiechając się do niej diabolicznie
- No więc, tak, ekhm…-
zaczęła, czuła jak głos jej się załamuje a nogi przestają jej być posłuszne- no
więc, to był trening wiesz Aizen- toichou- zaczęła szczęśliwa, że na coś
wpadła- chciałam zobaczyć, czy jestem już tak dobra, abym mogła się przed tobą
schować, no cóż chyba jednak nie…- skończyła, oczekując odpowiedzi swego
senseia. Ten tylko wybuchnął gromkim śmiechem
- Yuki, naprawdę,
akurat po tobie spodziewałem się lepszej wymówki
- No, co – naburmuszyła
się posyłając mu jedno ze swych spojrzeń mroku- przecież to było całkiem dobre
- Proszę Cię
dziewczyno!- wtrącił, kładąc dłoń na jej głowie- nie uwłaczaj swej
inteligencji- Ukitake spojrzał na swego przyjaciela, który przyglądał się całej
scence z wielkim uśmiechem na twarzy
- Może powinniśmy im
przerwać, zaraz się na siebie rzucą- mruknął Juushirou, z chęcią wstania, gdy
poczuł dłoń kapitana 8 oddziału
- Z chęcią zobaczę, kto
wygra- zaczęli się instynktownie śmiać, co nie umknęło uwadze dziewczyny, która
spojrzała na nich wściekle
- Z czego się
śmiejecie- spytała trzęsąc się ze złości. W jej oczach pojawiły się tzw „ kurwiki”, co nie wróżyło nic dobrego.
Mężczyźni uśmiechnęli się nerwowo, drapiąc się o tył głowy
- Nie Yuki, tak sobie
rozmawiamy- zaczął szarowłosy, ale jakby na zawołanie, na taras wszedł Renji
- Proszę o wybaczenie,
ale zostałem wysłany aby przekazać, że wszyscy kapitanowie mają się stawić na
zebraniu- mężczyźni spojrzeli po sobie i zaczęli kierować się w stronę
pierwszej dywizji, gdy porucznik 6 oddziału, jeszcze wtrącił- ty też Yuki-
chan- tego się nikt nie spodziewał. Minął szmat czasu od kiedy uczestniczyła w
zebraniach kapitanów. Posusznie ruszyła wraz z trójką kapitanów, do głównej
siedziby.
- Kończąc naszą
rozmowę, Aizen- sama, i tak bym Cię pokonała- zaczęła uśmiechając się
zawadiacko. Ten tylko spojrzał na nią i puścił jej delikatne oczko. Wiedział,
że się denerwuje, nie dziwił jej się. Yamamoto wzywał ją tylko i wyłącznie
wtedy kiedy albo coś naskrobała, albo coś zagraża jej życiu, lub bezpieczeństwu
Gotei 13. Kiedy dotarli na miejsce wszyscy już byli. Kiedy jej oczom ukazał się
kapitan Kuchiki, kiwnęła tylko głową, na znak powitania. Ten jak zawsze udając,
że nic nie widzi stanął w linii.
- O co znowu chodzi?-
spytała kapitan 2 oddziału wchodząc do kwatery
- Witaj, Soi Fon,
podobno chodzi o Kuchiki Rukię- odpowiedziała, kapitan Unohana
- Rukię- sama?- spytała
Yuki, ukazując się zza pleców Ukitake
- Tak podobno zrobiła
coś niezgodnego z prawem w czasie pobytu w świecie żywych- odpowiedział
Ichimaru Gin, wchodząc do pokoju
- A co nas to
obchodzi?- wtrącił Kenpachi, stając obok
Shinsui
- Zadałabym inne
pytanie, kapitanie Kenpachi- mruknęła Yuki- po co mnie tu wezwano, i co będę
miała z tym wspólnego
- Jak zawsze gadatliwa-
do pokoju wkroczył starzec podpierający się na drewnianej lasce, z lekkim
uśmiechem na twarzy
- Yamamoto- san-
szepnęła Yuki zwracając swą uwagę na jego osobie.
- Jak już wszyscy przyszli to możemy zaczynać tak ?-
zaczął zasiadając w swym fotelu- a więc jak już pewnie słyszeliście, chodzi o
Kuchiki Rukię
- Rukia- sama- szepnęła zdziwiona Yuki
- Hai, znajduje się teraz w świecie żywych. Zwołam
teraz drużynę, która będzie odpowiedzialna za sprowadzenie jej do Soul Society-
mruknął Yamamoto, wstając powoli
- Chwila, czekaj!- wtrąciła dziewczyna. Wszyscy
spojrzeli na nią- drużynę, sprowadzić ją… o co tu chodzi?!- spytała zdziwiona
- Kuchiki Rukia popełniła przestępstwo i musi zostać
ukarana- odpowiedział spokojnie staruszek
- Przestępstwo? Nie rozumiem?
- Oddała swe moce chłopakowi, człowiekowi Jest to
niestosowne
- No i ? To jej moce, może sobie zrobić z nimi co
chce, nie?- Byakuya nerwowo spojrzał na dziewczynę, po czym z zażenowanie powiedział do kapitana 1 oddziału
- Nie rozumiem, po co jej to mamy tłumaczyć.
Przecież nie jest nawet shinigami- dziewczyna spojrzała na niego, zacisnęła
pięści ze złości, lecz nic nie powiedziała, oczekując odpowiedzi Yamamoto.
- To prawda, ale chcę, żeby to właśnie Yuki poszła
ją sprowadzić- mruknął
- Że co ?!- wtrącił Kuchiki
- Będzie ci asystowała, Byakuya- odpowiedział
spokojnie staruszek- wyruszacie natychmiast- bez żadnych zbędnych słów wyszedł
z posiedzenia, pozostawiając zdziwionych kapitanów i Yuuki samych. Kapitan 6
oddziału podszedł do dziewczyny i z pogardą w głosie mruknął
- Za 10 minut, przy bramie. Spróbuj się tylko
spóźnić- po czym zniknął. Dziewczyna ruszyła do Ukitake
- Nie rozumiem, po co mam sprowadzić Rukię- sama?
- Takie prawo Yuki, musisz go przestrzegać, bez
względu na to czy jesteś shinigami czy też nie- posłał je pocieszający uśmiech,
po czym pożegnał się kierując do swego oddziału.
______________________________________******_______________________________________
Więc proszę pierwsza notka :D Mam nadzieję, że się podoba :) Następna pojawi się niedługo :D
Ohayo~ :3 w sumie...dopiero teraz tu zajrzałam, bo chciałam powiadomić o nowym rozdziale u mnie, a tu patrzę - następna notka ^^ no powiem, że rozwija się całkiem fajnie. W sumie to będzie się chyba ciekawie czytało o tej niechęci Byakuyi do Yuki, nie? XD Ten sztywniak...jemu to zawsze coś nie pasuje >3< no, a tak w ogóle to wyłapałam kilka błędów ort. czy tam styl., ale nic nie mówię, bo sama po mistrzowsku nie piszę, więc wiesz :D No, to pozdrawiam i zapraszam do siebie :3
OdpowiedzUsuń