Wróg Soul Society



No sieema ! Mam nadzieję, że notka fajna. Spokojnie dopiero się rozkręcam :D Życzę miłego czytania :)
_____________________________________******________________________________________
 
Stała i czekała cierpliwie na swego „ partnera”
- „ Tylko spróbuj się spóźnić”- mruknęła przedrzeźniając go- a sam się cholera spóźnia
- W przeciwieństwie do ciebie, ja mam trochę roboty w swoim oddziale- mruknął chłodno wymijając dziewczynę. Szarowłosa skłoniła się widząc ciemnowłosego, przeklinając w duszy  swój długi jęzor
- Proszę o wybaczenie, panie Kuchiki- mruknęła, wciąż kłaniając się
- Słowa z ust osoby takiej jak ty nie robią na mnie żadnego wrażenia- odrzekł, kierując się przez bramę, do świata żywych. Szli w milczeniu. Yuki od czasu do czasu spoglądała na ciemnowłosego, zaciskając z wściekłości pięści
- Jak on mnie wkurza…- pomyślała sobie. Nie śmiała mu się sprzeciwić, w końcu jej rodzina jest odpowiedzialna, za ochronę jego klanu.
- Am…- zaczęła niepewnie. Mężczyzna nawet na nią nie spojrzał- mogę o coś zapytać?- nie słysząc słowa sprzeciwu uznała to za zgodę- nie rozumiem jedynie, czemu musimy sprowadzić panienkę Rukię z powrotem- nastała chwila ciszy. Kapitan jakby udawał, że nie słyszał pytania. Kiedy dotarli na miejsce, spojrzał na nią z drwiną, po czym rzekł
- Po co ci to wiedzieć…. Masz po prostu wykonywać rozkazy- Yuki spojrzała na niego, po czym spuściła głowę zrezygnowana- i uważaj abyś mi nie wchodziła w drogę- mruknął, po czym ruszył przed siebie. Biegli przez miasto w poszukiwaniu dziewczyny. Szaro włosa obserwowała z zachwytem miasto. Nigdy nie była w świecie żywych. Szczerze powiedziawszy inaczej go sobie wyobrażała. Było bardzo podobne do Soul Society. Nagle wyczuła dwie obce energie ducha. Spojrzała ukradkiem na kapitana, po czym ruszyła za nim. Stanęli na jednym z dachów. Na dole szły dwie osoby. Jedną z nich była Kuchiki Rukia, w ludzkim ciele, a bok niej szedł pomarańczowo włosy chłopak z miłym i spokojnym uśmiechem na twarzy. Było już dość ciemno , ulice były puste, a jedynym źródłem światła były latarnie postawione co 10 metrów. Po chwili stanęli naprzeciw owej dwójki. Rukia ze zdziwieniem spojrzała na nowo przybyłych.
- Yuuki- chan, Bracie- szepnęła
- Hej, Rukia, kim oni są- spytał ów chłopak o dziwnych włosach
- Jesteśmy z Soul Society- mruknęła Yuki, robiąc krok do przodu. Ukłoniła się ciemnowłosej po czym odrzekła znów- przyszliśmy po ciebie panienko Kuchiki- Byakuya stał tam spoglądając na to wszystko z boku
- Po Rukię, a po co ?- spytał zdziwiony chłopak automatycznie ochraniając ją swym ciałem
- Nic jej nie zrobię, chłopce, chcę tylko sprowadzić  ją do naszego świata- wytłumaczyła spokojnie
- Jakoś ci nie ufam – mruknął. Zamienił się po chwili w shinigami, po czym wyjął swój miecz
- Shinigami? A więc ty jesteś chłopakiem, przez którego panienka Rukia ma kłopoty?
- Kłopoty?- spytał, spoglądając na swą przyjaciółkę- o czym ona mówi
- Mówię, o tym baka, że przez to , że oddała ci swe moce, zostanie ukarana
- Rukia, czy to prawda?
- Nie przejmuj się Ichigo, to nic takiego- uspokoiła go ciemnooka
- A więc masz na imię Ichigo? A więc Ichigo- san, proszę oddaj mi panienkę- ruszyła powoli w kierunku dwójki, kiedy chłopak, wyciągnął swój miecz
- Najpierw będziesz musiała przejść przeze mnie- dziewczyna spojrzała ukradkiem na Byakuyę, kiedy dostała pozwolenia, zaczęła działać
- Ichigo- san, nie chcę Cię zabić , dlatego proszę, odsuń się
- Nie ma mowy. Wyciągnij swój miecz i walczmy, jak na shinigami przystało- mruknął, czekając na ruch niebieskookiej
-Muszę cie zmartwić, chłopce- zaczęła- nie jestem shinigami, wiec nie mam też i Zanpaktou- pomarańczowo włosy spojrzał na nią zdziwiony, po czym zaśmiał się cicho
- Więc będzie jeszcze łatwiej cie pokonać- po czym ruszył na nią
- Ichigo, nie lekceważ jej – usłyszał jeszcze za sobą głos Rukii, po czym zamachnął się mieczem na dziewczynę, ale ona nagle zniknęła, nim się zorientował niebieski płomień zranił go w prawą rękę.
- Ichigo- san, jeśli tylko tyle potrafisz, to proszę cię zrezygnuj i wracaj do domu, nie chcę cię zabijać- odpowiedziała spokojnie
- Chyba żartujesz !- zaśmiał się chłopak- taka rana nic mi nie zrobi- odwrócił się w jej stronę, po czym ruszył w drugą stronę na ciemnowłosego. Dziewczyna nim się zorientowała było za późno. Zjawiła się przed Kuchiki, osłaniając go swymi rękami. Miecz wbił się w jej dłonie, uszkadzając je niemiłosiernie. Chłopak odskoczył od niej i spoglądał na sytuacje. Yuki opuściła dłonie, z których zaczęła lecieć krew
- Idiotka!- usłyszeli głos mężczyzny stojącego za dziewczyną- mówiłem żebyś się nie wtrącała – spojrzał na nią z obrzydzeniem, po czym odepchnął gwałtownie na mur stojący za nimi. Dziewczyna syknęła z bólu, spoglądając na ciemnowłosego
- Hej, co ty robisz?- krzyknął Ichigo- przecież uratowała Ci życie
- Naprawdę uważasz, że tym swoim mieczykiem byłbyś w stanie mnie chociaż drasnąć- tu przerwał i spojrzał na Yuki- a jeśli chodzi o nią, to jest tylko płotkiem, który zawadza mi drogę
- Ty skurwielu!- krzyknął młody, po czym ruszył na kapitana, lecz nie minęła sekunda a leżał z raną na pół ciała tułowia, na ziemi
- Nie jesteś godny nawet zabijania- mruknął. Wziął Rukię i ruszył do bramy która właśnie pojawiła się przed nimi. Yuki, nagle jakby przebudzona z transu wstała i ruszyła na Byakuyę. Ten , jednym ruchem zablokował cios dziewczyny- Co ty robisz Yuki?- spytał spoglądając na nią pusto
- jesteś nikim Kuchiki Byakuya! Jak możesz zostawić tego chłopca w takim stanie!  Nie obchodzi mnie co robisz ze mną, ale nie pozwolę ci pomiatać ludźmi w około- syknęła wściekle. Odskoczyła od niego i wyciągając rękę przed siebie krzyknęła- zaklęcie destrukcyjne nr 31, niebieska błyskawica- ten ominął ją bez problemu i po chwili stał z dziewczyną przygniecioną do muru
- Dużo ci oszczędzaliśmy, ale nie myśl sobie, że i teraz ujdzie ci to na sucho!- syknął, wyciągając miecz, już miał wbić go w ciało dziewczyny, gdy nagle poczuł małą dłoń na swym ramieniu
- Bracie, proszę, nie zabijaj jej!- w oczach Rukii, pojawiły się pojedyncze łzy. Spojrzał na nią, po czym z zobojętnieniem schował miecz, a dziewczynę puścił, pozwalając jej opaść bezwładnie na ziemie
- Idziemy Rukia- zażądał- obaj zdechną za niedługo- posłał wrogie spojrzenie w stronę Yuki po czym przeszedł przez bramę. Yuki spoglądała za nimi jeszcze przez chwilę, póki nie usłyszała stęknięcia chłopaka. Wstała powoli i ruszyła w jego stronę. Uklękła przy nim po czym zaczęła uleczać jego ranę
- Czemu, czemu to zrobiłaś- spytał spoglądając na jej zranione ręce, na jej całe zranione ciało
- Nic teraz nie mów, póki nie zatkam tej dziury. Jak tak dalej pójdzie to stracisz całą krew
-Ty też nie wyglądasz najlepiej- mruknął
- Mną się nie przejmuj, jakoś sobie poradzę- lecz nagle przed jej oczami nastała ciemność i ostatnie co poczuła to zimny asfalt ulicy.
W Soul Society
- Zanieście, Kuchiki Rukię do więzienia- nakazał kapitan 6 oddziału
- Byakuya Kuchiki!- usłyszał za sobą nawoływania- gdzie jest Yuki
- Kapitan Hitsugaya- zaczął- Yuki , pozostała w świecie żywych. Podniosła na mnie rękę i zaatakowała, więc została słusznie ukarana
- Co?!- krzyknął Ukitake, ruszając na ciemnookiego
- Kapitanie Ukiatake, przypominam, że egzystencja tej dziewczyny zależy tylko ode mnie. Jest moją własnością, a wy jak i cała społeczność, nie macie tu nic do powiedzenia- zakończył, po czym ruszył do swego domu
- Kuchiki- zaczął kapitan 13 oddziału, ale przerwał mu sam Yamamoto
- Nie warto Juushirou ! On ma rację, nie możemy tu nic zrobić. Jeśli to co powiedział jest prawdą, to Yuki Yugotsu jest od teraz uznawana jako wróg Gotei 13 jak i całego Soul Society
- Chyba żartujesz- wtrącił Aizen, niedowierzając
- Niestety podniosła rękę na członka klanu Kuchiki, takie jest prawo. Rozejść się!- zakończył odchodząc do swego domu
- Nie wierzę!- zaczął Ukitake, rozmawiając ze swymi porucznikami- zdecydowanie coś mi się tu nie podoba
-Kapitanie, proszę odpocznij, nie wyglądasz najlepiej – mruknęła ( ta dziewczyna)
- Dobrze, dziękuję za pomoc (…….) - zamknął za sobą drzwi po czym rozmyślając zasnął .

Misja



Niebo nad Soul Society ukazywało swoje najpiękniejsze oblicze. Słońce świeciło, oślepiając każdego kto śmiał spojrzeć w górę. Nie było widać żadnej chmurki, która, wróżyła by zmianę takiego stanu rzeczy. Było dziś wyjątkowo cicho. Wszyscy mieli dzień wolny. Nikomu nigdzie się nie spieszyło. Był to dzień, gdzie każdy siedział, u siebie, popijając herbatkę, lub też coś nieco mocniejszego. Tak samo było w oddziale 13. Na ganku kapitana, siedziały trzy osoby, popijając napój i delektując się wspaniałą pogodą. Szaro włosa dziewczyna opierała się o nogi kapitana 8 oddziału, za to na jej nogach spoczywał gospodarz. Z boku wyglądało to przekomicznie, doprawdy
- Czy ty przypadkiem, nie masz właśnie treningu z Aizenem?- spytał ciemnowłosy, uśmiechając się zadziornie. Dziewczyna zaśmiała się jak mały kociak,
- Ej, no kto rozsądny w taką pogodę robi trening?- spytała, nie przestając się śmiać
- On Cię kiedyś udusi za te ucieczki- wtrącił szarowłosy. Spojrzał w górę i uśmiechnął się do siebie. Nawet nie zauważył jak wyrosła, przez te wszystkie lata. Koło niego siedziała, młoda kobieta, o krótkich szarych włosach. Świat obserwowała wielkimi niebieskimi oczami. Nosiła strój bardzo podobny do stroju shinigami, tylko, że w białych barwach. Nie była shinigami, pochodziła z rodziny chroniącej członków Soul Society, ale nigdy nie utożsamiała się z Bogami Śmierci
- E tam jeszcze nigdy mnie nie znalazł, a zawsze na następnych treningach, zapomina mnie ochrzaniać, więc- nie skończyła, gdyż za jej  placami uformował się sporych wielkości cień, nie musiała się odwracać, aby wyczuć kto tam stał
- Tym razem, mi nie uciekniesz Yuki- mruknął ciemnowłosy mężczyzna w okularach
- Aizen- sama- zachichotała nerwowo, wstając i odwracając się w jego kierunku. Spojrzała ukradkiem na dwójkę kapitanów siedzących obok, z nadzieją, że wspomogą ją w tej sytuacji. Lecz oni tylko oparli się o murek i z szerokim uśmiechem obserwowali wydarzenie. Ta posłała im tylko mroczne spojrzenie i skupiła się na większym problemie
- Więc, dam ci szanse na to abyś się wytłumaczyła- zaczął powoli uśmiechając się do niej diabolicznie
- No więc, tak, ekhm…- zaczęła, czuła jak głos jej się załamuje a nogi przestają jej być posłuszne- no więc, to był trening wiesz Aizen- toichou- zaczęła szczęśliwa, że na coś wpadła- chciałam zobaczyć, czy jestem już tak dobra, abym mogła się przed tobą schować, no cóż chyba jednak nie…- skończyła, oczekując odpowiedzi swego senseia. Ten tylko wybuchnął gromkim śmiechem
- Yuki, naprawdę, akurat po tobie spodziewałem się lepszej wymówki
- No, co – naburmuszyła się posyłając mu jedno ze swych spojrzeń mroku- przecież to było całkiem dobre
- Proszę Cię dziewczyno!- wtrącił, kładąc dłoń na jej głowie- nie uwłaczaj swej inteligencji- Ukitake spojrzał na swego przyjaciela, który przyglądał się całej scence z wielkim uśmiechem na twarzy
- Może powinniśmy im przerwać, zaraz się na siebie rzucą- mruknął Juushirou, z chęcią wstania, gdy poczuł dłoń kapitana 8 oddziału
- Z chęcią zobaczę, kto wygra- zaczęli się instynktownie śmiać, co nie umknęło uwadze dziewczyny, która spojrzała na nich wściekle
- Z czego się śmiejecie- spytała trzęsąc się ze złości. W jej oczach pojawiły się tzw        „ kurwiki”, co nie wróżyło nic dobrego. Mężczyźni uśmiechnęli się nerwowo, drapiąc się o tył głowy
- Nie Yuki, tak sobie rozmawiamy- zaczął szarowłosy, ale jakby na zawołanie, na taras wszedł Renji
- Proszę o wybaczenie, ale zostałem wysłany aby przekazać, że wszyscy kapitanowie mają się stawić na zebraniu- mężczyźni spojrzeli po sobie i zaczęli kierować się w stronę pierwszej dywizji, gdy porucznik 6 oddziału, jeszcze wtrącił- ty też Yuki- chan- tego się nikt nie spodziewał. Minął szmat czasu od kiedy uczestniczyła w zebraniach kapitanów. Posusznie ruszyła wraz z trójką kapitanów, do głównej siedziby.
- Kończąc naszą rozmowę, Aizen- sama, i tak bym Cię pokonała- zaczęła uśmiechając się zawadiacko. Ten tylko spojrzał na nią i puścił jej delikatne oczko. Wiedział, że się denerwuje, nie dziwił jej się. Yamamoto wzywał ją tylko i wyłącznie wtedy kiedy albo coś naskrobała, albo coś zagraża jej życiu, lub bezpieczeństwu Gotei 13. Kiedy dotarli na miejsce wszyscy już byli. Kiedy jej oczom ukazał się kapitan Kuchiki, kiwnęła tylko głową, na znak powitania. Ten jak zawsze udając, że nic nie widzi stanął w linii.
- O co znowu chodzi?- spytała kapitan 2 oddziału wchodząc do kwatery
- Witaj, Soi Fon, podobno chodzi o Kuchiki Rukię- odpowiedziała, kapitan Unohana
- Rukię- sama?- spytała Yuki, ukazując się zza pleców Ukitake
- Tak podobno zrobiła coś niezgodnego z prawem w czasie pobytu w świecie żywych- odpowiedział Ichimaru Gin, wchodząc do pokoju
- A co nas to obchodzi?-  wtrącił Kenpachi, stając obok Shinsui
- Zadałabym inne pytanie, kapitanie Kenpachi- mruknęła Yuki- po co mnie tu wezwano, i co będę miała z tym wspólnego
- Jak zawsze gadatliwa- do pokoju wkroczył starzec podpierający się na drewnianej lasce, z lekkim uśmiechem na twarzy
- Yamamoto- san- szepnęła Yuki zwracając swą uwagę na jego osobie.
- Jak już wszyscy przyszli to możemy zaczynać tak ?- zaczął zasiadając w swym fotelu- a więc jak już pewnie słyszeliście, chodzi o Kuchiki Rukię
- Rukia- sama- szepnęła zdziwiona Yuki
- Hai, znajduje się teraz w świecie żywych. Zwołam teraz drużynę, która będzie odpowiedzialna za sprowadzenie jej do Soul Society- mruknął Yamamoto, wstając powoli
- Chwila, czekaj!- wtrąciła dziewczyna. Wszyscy spojrzeli na nią- drużynę, sprowadzić ją… o co tu chodzi?!- spytała zdziwiona
- Kuchiki Rukia popełniła przestępstwo i musi zostać ukarana- odpowiedział spokojnie staruszek
- Przestępstwo? Nie rozumiem?
- Oddała swe moce chłopakowi, człowiekowi Jest to niestosowne
- No i ? To jej moce, może sobie zrobić z nimi co chce, nie?- Byakuya nerwowo spojrzał na dziewczynę, po czym z zażenowanie  powiedział do kapitana 1 oddziału
- Nie rozumiem, po co jej to mamy tłumaczyć. Przecież nie jest nawet shinigami- dziewczyna spojrzała na niego, zacisnęła pięści ze złości, lecz nic nie powiedziała, oczekując odpowiedzi Yamamoto.
- To prawda, ale chcę, żeby to właśnie Yuki poszła ją sprowadzić- mruknął
- Że co ?!- wtrącił Kuchiki
- Będzie ci asystowała, Byakuya- odpowiedział spokojnie staruszek- wyruszacie natychmiast- bez żadnych zbędnych słów wyszedł z posiedzenia, pozostawiając zdziwionych kapitanów i Yuuki samych. Kapitan 6 oddziału podszedł do dziewczyny i z pogardą w głosie mruknął
- Za 10 minut, przy bramie. Spróbuj się tylko spóźnić- po czym zniknął. Dziewczyna ruszyła do Ukitake
- Nie rozumiem, po co mam sprowadzić Rukię- sama?
- Takie prawo Yuki, musisz go przestrzegać, bez względu na to czy jesteś shinigami czy też nie- posłał je pocieszający uśmiech, po czym pożegnał się kierując do swego oddziału.
______________________________________******_______________________________________
Więc proszę pierwsza notka :D Mam nadzieję, że się podoba :) Następna pojawi się niedługo :D 

Retrospekcja

25 lat przed zdarzeniami z opowiadania:
                 Młody panicz, klanu Kuchiki, siedział właśnie nad stawem i rozmyślał o… no właśnie o czym on mógł rozmyślać. Uśmiechnął się do siebie, po czym wziął łyk gorącej herbaty. Siedział tak w spokoju, kiedy nagle do jego oddziału wparował posłaniec z rodziny Kuchiki
- Proszę o wybaczenie, Kuchiki- taichou, ale rodzina Kiyoko ma problemy. Panna Mio… Jej stan się pogorszył- Byakuya nagle wstał i jak błyskawica ruszył w stronę, gdzie zamieszkiwał klan Kiyoko
- Cholera, tylko nie to co myślę, tylko nie to co myślę!- przeklinał w myślach. Wparował przez główne drzwi domu, głowy rodziny, po czym stanął jak wryty na środku sali. W rogu stało niewielkie łózko, na którym leżała kobieta, której najwyraźniej nie zostało dużo czasu życia. Obok stał mężczyzna, który trzymał na rękach małe dziecko, piękną dziewczynkę o szarych włosach. Wokół łózka stało pięciu shinigami, którzy podtrzymywali kobietę przy życiu.  Na drugim końcu sali stali dwaj mężczyźni w białych kimonach. Kiedy zobaczyli kapitana 6 oddziału ruszyli w jego stronę. Ten spojrzał na nich po czym ruszył od łoża
- Mio- san- mruknął cicho, stojąc nad kobietą. Ta słysząc jego głos spojrzała w górę i uśmiechnęła się nieznacznie
- Panicz Byakuya, proszę nie patrz tak na mnie- zaczęła powoli wstawać, co doprowadziło do ataku kaszlu
- Mio, kochanie, proszę nie przemęczaj się – wtrącił się mężczyzna. Najwyraźniej zerwał się za mocno, gdyż dziewczynka, która spała, obudziła się i zaczęła płakać
- Oh, moje maleństwo no już- mruknęła cicho, po czym wzięła córkę na ręce- no już mamusia tu jeż
- Mio- zaczęli dwa mężczyźni, którzy stanęli za Byakuyą- nie mamy za dużo czasu
- Tak przepraszam, Ukitake- san, Kyouraku- san- odpowiedziała obdarzając ich smutnym uśmiechem. Swój wzrok skierowała w stronę młodego kapitana- panie Byakuya, jak widzisz mój stan się pogarsza, nie długo najprawdopodobniej umrę
- Nie mów tak!- przerwał jej Kuchiki- zrobię wszystko, abyś wyzdrowiała
- Ie- szepnęła, chwytając go za dłoń- proszę, cię Byakuya- sama…  Postanowiłam więc, że potwór który jest we mnie, nie może zostać bez „ opieki”- przerwała, z powodu powracającego kaszlu. Ukitake wziął maleństwo na ręce, uśmiechając się do matki-  Rozmyślałam nad tym z Ru- tu spojrzała na męża, po czym poważnym tonem dodała- Zapieczętujcie potwora w ciele Yuki, naszej córki!- w Sali nastała cisza, nawet dziecko przestało płakać jakby wiedziało, co się dzieje
- Mio- san, czy ty wiesz czego od nas oczekujesz? – spytał Kuchiki podwyższonym głosem
- Panie Kuchiki- san- przerwała mu kobieta- jako głowa swej jak i mojej rodziny jesteś odpowiedzialny za nas. Ale pamiętaj, że jesteś także kapitanem Gotei 13, tak więc jesteś odpowiedzialny także za bezpieczeństwo Soul Society. Dobrze wiesz, jak potężny jest potwór, i  że jeśli wyjdzie na wolność zniszczy ten świat i nie tylko
- I uważasz, że ta mała istota ma w tym momencie tyle energii ducha, aby powstrzymać tego potwora?- spytał kapitan 6 oddziału
- I tu jest druga sprawa…- nastała cisza, po czym znów kobieta zabrzmiała poważnym tonem- mamy zamiar z Ru oddać jej naszą energię ducha, aby przynajmniej do momentu aż nie będzie wstanie sama się przed nim chronić. Proszę Cię paniczu, zgódź się ! Przemyśleliśmy już to. I tak z naszej rodziny zostaliśmy tylko my- spojrzała na kapitanów z tyłu- Ukitake- san i Kyouraku – san zgodzili się pomóc nam w procedurze pieczętowania. Ale tu jest jeszcze nasza prośba, paniczu Byakuya… Proszę cię abyś nie mówił Yuki jak zginęliśmy.. Powiedz jej, że zginęliśmy bo zbuntowaliśmy się tobie i klanowi kuchi…- lecz nie dokończyła, gdyż kapitan 6 oddziału, przerwał jej gwałtownym uderzeniem o ścianę
- Nie żartuj sobie! Mogę zrozumieć, dlaczego chcecie się poświęcić i mogę to zaakceptować, ale jak możecie prosić mnie o taką rzecz. Yuki… ona, sama powinnaś wiedzieć, ile bólu będzie przeżywała , że względu na obecność tego potwora w jej żuciu. A wy chcecie, aby nie miała przynajmniej wsparcia  w was. Aby przynajmniej nie myślała, że jej rodzice umarli za coś dobrego..
- Właśnie Nie!!- wtrącił się mężczyzna obok. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni- Yuki… Ona nas znienawidzi, jak się dowie, że zapieczętowaliśmy w niej potwora. Wolimy już , żeby nas nienawidziła za mniejsze zło- wszyscy spoglądali na rodzinę, po czym młody Byakuya mruknął
- Nie oczekujcie ode mnie, że będę wstanie wychować ją, nie mając do niej pretensji za to , że mi ciebie odebrała Mio-san. Byłaś, nie jesteś i zawsze będziesz dla mnie jak starsza siostra, ja..
- Nie oczekuję tego Byakuya. Dlatego poprosiłam aby Ukitake-san zajął się nią. Ja proszę tylko o to, aby nie zapomniała do jakiego klanu należy i jakie jest jej zadanie- złapała go za dłoń. Uśmiechnęła się do niego, po czym dała gest kapitanom, aby zaczynali.
                Po kilku godzinach trzej kapitanowie wyszli z sali, z małą dziewczynką na rękach
- Kapitanie Kuchiki?- zaczął kapitan 13 oddziału
- Zajmijcie się nią, dobrze? Oczywiście zrobię tak jak mnie prosili, ale nie oczekujcie ode mnie niczego więcej- po czym odszedł zostawiając małą dziewczynkę w ramionach Ukitake.

I tak się to wszystko zaczęło, chociaż, może to wszystko się dopiero zacznie ?
Layout by ANAYA